Przejdź do treści
Blog BLOG: 6 grudnia 2016

Za młodzi, by znać cyrylicę, za starzy, by robić selfie

Tydzień już mija, a mi nie układają się słowa w głowie. Nadal mam obrazy mrocznej sceny, kolorowych aktorów, białych twarzy klaunów, ale nie jestem w stanie zbudować słów, aby napisać coś na ten temat. Mogę napisać o przejmujących słowach piosenki Lube, o liście Kolesnikowa, o rozszabrowanych kwiatach na grobie Niemcowa czy framgencie z Bułhakowa – ale to wszystko nadal obrazy, stopklatki zatrzymane na chwilę w pamięci.

Obrazy są nakreślone bardzo prostą, wręcz schematyczną kreską. Minimalna scenografia, koncentruje uwagę widza na czerwonej gwieździe zawieszonej nad sceną. Brak dekoracji pozwala się skupić na mimice klaunów komentująch wydarzenia na scenie. Przy prawie pustej przestrzeni każda postać jest widoczna bardziej i mocniej.

A spektakl wymaga uwagi. Składa się z wielu krótkich, pozornie niezwiązanych scen. Sceny są alegoryczne, mocno skompresowane w treści i można je odczytywać bezpośrednio interpretując alegorie, ale można też – znając choć trochę literaturę i historię Rosji – wyszukiwać powiązania i inspiracje do ich powstania. Oglądając sceny wędruje się przez Rosję literacko, politycznie, historycznie i społecznie, patrzy się na kraj kontrastów i sprzeczności. Patrzy się też na życie pojedynczych osób, ich tragedii, radości i zwykłego, codziennego życia, patrzy się też na ojczyznę tych osób, ojczyznę biedną i bogatą zarazem.

A o Rosji w Polsce nie mówi się zazwyczaj dobrze. Boimy się tego potężnego sąsiada, czasem nim pogardzamy, często patrzymy z wyższością i nie doceniamy tak, jakbyśmy próbowali pokonać jakiś drzemiący w nas kompleks. Przeciętny Polak nie miał okazji by spotkać się i dłużej porozmawiać z przeciętnym Rosjaninem, spróbować go zrozumieć, może napić się wódki, która jakoś w naszych słowiańskich realiach wydaje się być uniwersalnym katalizatorem wszelkich porozumień. Nie znamy Rosjan, ich filozofii, historii i tego, co jest dla nich ważne, a skoro nie znamy, to i trudno o polubienie.

Spektakl jeszcze nie był wystawiany w Rosji i tak naprawdę nie wiadomo, czy będzie tam w ogóle pokazany. Ciekawe, czy Rosjanie odbiorą go jako obraz-alegorię siebie, czy może jednak – ze względu na realizację przez polski teatr – nie stwierdzą, że to spektakl o Polakach. Spójrzmy w lustro – w końcu Polacy od Rosjan aż tak bardzo się nie różnią.

P.S. Inspiracją dla tytułu była wypowiedź jednego z aktorów w trakcie spotkania po spektaklu.

Joanna Graszk-Łojewska

„Wot takaja żyzń” – Teatr Biuro Podróży Poznań, reżyseria: Paweł Szkotak.

 

 

 

Zapisz

Zapisz

Zapisz