Przejdź do treści
Blog BLOG: 24 listopada 2016

Pójdźmy na łąki umajone.

Pamiętam podróże z dzieciństwa, podróże „do miasta”, dalekiego i nieznanego, miasta, które zawsze pozostawiały w głowie dziwne wspomnienia. Dla dziecka to miasto wojewódzkie było czymś przytłaczającym, za dużym. To, co było przyjemne w takich wyjazdach, to sama podróż właśnie, obrazy przesuwające się za szybą PKS-u. Autobus rzęził, z rury wydechowej wylatywały kłęby spaliny, a za oknem widać było podmokłe łąki, porośnięte rosochatymi wierzbami . Wierzby fascynowały dziecko, zaciekawione czy w tych dziuplach rzeczywiście mieszka Rokita, o którym czytała w książkach. Niekiedy między wierzbami, przy drodze, widać było jeszcze kolorowe kapliczki, odstraszacze wszelkich polnych diabłów i innych nieszczęść, na które można było trafić w drodze do miasta.

Centrum Kultury i Sztuki w Koninie we współpracy z Gminnym Ośrodkiem Kultury w Kramsku i przy wsparciu Urzędu Gminy Kramsk nakręciło film „Tam, gdzie łąki umajone”, dokument etnograficzny o kapliczkach na terenie gminy Kramsk i tradycjach z nimi związanymi. Dzisiejsza gmina Kramsk ma mniej wierzb, łąki nie są tak podmokłe, ale kapliczki nadal są wyrazistym elementem krajobrazu. Nadal co roku (a i często dwa razy w roku) wymieniane są wstążki, może nie plecie się wieńców, ale mieszkańcy okolicznych wsi dbają o te małe świątynie i „mieszkania” dla świętych i Maryi. Nadal zanoszą tam swoje intencje i wierzą, że te nadprzyrodzone istoty ochronią ich przed chorobą, złem, że dadzą bliskim szczęście i zdrowie. Niektórzy własnoręcznie stawiają kapliczki, inni dbają o zabytkowe już budowle, wielu z nich niezmiennie, jak za dawnych lat idzie pod nie w maju, by śpiewać pieśni religijne. Coraz mniej jest wśród nich osób młodych, młodzieży, dzieci, coraz więcej osób starszych, które dbają o tradycję, które wierzą tak, jak ich nauczono w dzieciństwie.

Oglądając dokument widzę znów łąki, wierzby, kapliczki i ludzi, którzy dbają o coś, co ginie. Krótki film pokazuje ludzi, którzy wierzą, którzy ze sobą rozmawiają, pracują i się modlą. Dziś droga do miasta mija dużo szybciej niż dwadzieścia lat temu. Równie szybko mija też dziś czas w ciągu dnia i tylko brakuje coraz bardziej tych ludzi, którzy zanoszą intencje, by godnie żyć, nie chorować i godnie umrzeć.

A z kina wyszłam z lekkim uczuciem niedosytu. Szybko nastąpił powrót do rzeczywistości, dla mnie za krótko trwała podróż w czasy dzieciństwa, tego języka i ludzi pamiętanych sprzed wielu lat. Chętnie wróciłabym w te czasy na nieco dłużej, spokojniej i bez miejskiego pośpiechu.

Joanna Graszk-Łojewska

„Tam, gdzie łąki umajone” – realizacja filmu etnograficznego.

 

Zapisz