Przejdź do treści
Blog BLOG: 21 listopada 2016

Kwiaty w listopadzie. Jarosław Skutnik i matryce.

Listopadowy wieczór nie jest synonimem radości, słońca i wiosny. Padający deszcz kojarzy się z jesiennym przemijaniem, może książką i kawą, albo oglądaniem fotografii z wakacji. W konińskiej Galerii Sztuki „Wieża Ciśnień” nie słychać wiatru, a kroki po kamiennych schodach. Nie czuć deszczu a lekki zapach murów, soku i wina uszykowanego na wernisaż. W okrągłej, niedużej sali zgromadziła się grupa osób, oglądająca wystawę grafik budzącą podobny niepokój jak jesienny deszcz. Niepokój związany z przemijaniem.

Jarosław Skutnik urodził się na Podlasiu. Zwiedzając dzięki Google Maps jego rodzinną wieś widzimy rozległe łąki, daleki horyzont i czyste błękity oraz zielenie. Lekko pagórkowaty, przestrzenny krajobraz, jest różny od tego, który otacza jego obecny, cieszyński dom. Wiosną zapewne tę różnicę widać jeszcze bardziej – łąki pokrywają się różnokolorowymi kwiatami, polnymi i ulotnymi I takie właśnie prawie podlaskie mlecze, które pojawiły się na trawniku przed jego cieszyńskim domem zafascynowały autora, przywołując wspomnienia dzieciństwa. Mlecze identyczne jak te na podlaskich pagórkach. Jeden z kwiatów został więc zerwany, sfotografowany w różnorakich ujęciach, które następnie zeskanowano, zmultiplikowano na przestrzennej grafice i powielono w nieskończoną ilość odbitek. Żółta gęstwina punktów, płatków ułożonych w nieregularny wzór zagościła na trwałym nośniku.

I tak właściwie można by powiedzieć, że uczestnicy wernisażu przyszli pooglądać „ładne” grafiki, proste, niemal kiczowate obrazy. Ten prosty osąd burzy niepokój, jaki budzą szklane pojemniki, stojące pod każdą z prac. W przezroczystych sarkofagach widzowie oglądają rośliny (bohaterów obrazów) każdą w innym stadium rozpadu. Po mleczu pozostał rozproszony puch z nasionami i wyschnięta na wiór łodyga. Róża, na zdjęciu ciemnoczerwona i zielona, obecnie jest szarym truchłem rozdzielonym na kilka płatków, liści i elementów łodygi. To, co jest nieprzemijalne na obrazie, poniżej podlega działaniu czasu. Oryginalna matryca, która posłużyła się do stworzenia obrazu, przez to, że jest rzeczywista i materialna coraz bardziej zanika, kopia – nierzeczywista i zmultiplikowana – ma szansę by trwać wiecznie.

Jarosław Skutnik odbija rzeczywistość używając w tym celu narzędzi cyfrowych. Powstają wierne kopie rzeczywistych, choć ulotnych, istnień. Każdy z kwiatów, pokazanych na prezentowanych na wystawie grafikach, niesie ze sobą jakąś historię. Można powiedzieć, że bez historii nie powstałyby te kopie utrwalające swoje matryce w sposób wierny, ale lustrzany – czyli jednak zniekształcony przez odbicie. Realność matryc sprawia, że umierają, a twórca zafascynowany procesem rozkładu obserwuje, ile z czasem pozostanie z ulotnych roślin. Nierealność odbitek sprawia, że możemy i w listopadowy wieczór przenieść się na niepokojącą, kolorową łąkę.

Joanna Graszk-Łojewska

Jarosław Skutnik, W poszukiwaniu matryc. Wystawa w Galerii Sztuki „Wieża Ciśnień” w Koninie.